środa, 20 grudnia 2017

Dobre wieści

Wczoraj spotkały cała naszą rodzinkę dwie niespodzianki i to takie mega niespodzianki.
Pierwsza niespodzianka to przesyłka od cioci Żelki, która przesłała nam cudowne bombeczki dla naszej trójeczki. Dzieciaczki przeszczęśliwe ale i lekko skłócone. "Ja mam ładną, nie ja mam ładniejszą itd" Dopiero interwencja starszego człowieka, czyli mnie, potwierdzona czynnymi groźbami w zakresie ominięcia szerokim łukiem naszego komina przez Mikołaja ostudziła licytacje i wzajemne utarczki. Dzieci stwierdziły, że w ramach wdzięczności namalują piękny obrazek, a Ja jako dorosły mam go wysłać pocztą dla kochanej cioci. Tak więc ciociu uprzejmie poproszę o twój adres celem wykonania nałożonego zadania. Jednocześnie proszę o wyrozumiałość, ponieważ żona Edyta pod karą otrzymania rózgi zabroniła mi i dzieciom rozkładania się z malowaniem dwa dni przed świętami. Próby negocjacji, że to nie 2 dni, a prawie cztery, skończyły się nakazem dla dzieci sprzątania i przebrania zabawek, a dla mnie sprzątnięciem całej toalety. Dalej nie negocjowaliśmy, ale po świętach przystąpimy do realizacji pomysłu.
Druga niespodzianka jest MEGA WIELKA i długo wyczekiwana. Karolinka przeszła sama bez podtrzymywania, asystowania cały pokój. Zrobiła aż siedem kroczków bo to mały pokój jest. Powolutku, kroczek za kroczkiem sama!!!! Chwilami przystawała i dalej kolejny kroczek. Co będzie dalej? No musi być dobrze!!!

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Codzienność

Pod tym dość prostym tytułem chciałem wam opowiedzieć jak wygląda codzienne życie naszych dzielnych bliźniaczek, ich starszego brata oraz nas rodziców. W okresie pooperacyjnym nasze kochane córeczki postanowiliśmy zwolnić na jakiś czas z przedszkola. Dzięki zaangażowaniu wielu osób między innymi Pana Wójta, całego grona przedszkolnego oraz pracowników GOPS-u udało się ułożyć program nauczania dziewczynek z jednoczesną bardzo intensywną rehabilitacją.  Nie ocenioną pomoc przyniosło tutaj samo przedszkole, które pozwoliło aby Pani Sylwia pomagała mojej kochanej żonie we wszystkich obowiązkach związanych z dziewczynkami w domu. Oczywiście jest to pomoc tylko czasowa do chwili uzyskania choć części sprawności z okresu przedoperacyjnego. Dużą naiwnością byłoby wierzyć, że po operacji i 6 tygodniach noszenia gipsów na nogach, nasze córeczki tak od razu staną na nóżki i zrobią pierwszy kroczek. Jednak trzeba przyznać, że znalazły się osoby, które wykazały się taką naiwnością i z dużą czujnością obserwowały czy na pewno nie przesadzamy. Czy ta pomoc jest nam na pewno potrzebna? Koniec końców stwierdzono, że jednak jest potrzeba. Pomimo tego, że dziewczynki są w domu nie znaczy, że śpią do której chcą. Ich dzień wygląda, a przynajmniej staramy się żeby wyglądał jak dzień prawdziwego przedszkolaka. Jest poranna toaleta i trochę ćwiczeń fizycznych. Następnie jest śniadanie i znowu ćwiczenia. Potem są zajęcia ruchowe rąk pod postacią przeróżnych zabaw. Niestety ale dziewczynki mają duże potrzeby w zakresie ćwiczeń koordynacyjnych. Nie potrafią w pełni samodzielnie zapinać np guzików przy bluzeczkach. Potem jest mała przerwa na odpoczynek, którą Ja na miejscu córeczek bym zaskarżył bowiem co to za przerwa jak każą uczyć się chodzić w butach. Zaraz po takiej przerwie są następne zajęcia rehabilitacyjne. Tutaj można by już powiedzieć, że tak właśnie wygląda przeciętny normalny dzień naszych dziewczynek. Chyba nie trzeba się rozpisywać co robimy my rodzice. W tym miejscu pozwolę sobie pochwalić moją żonę Edytkę, która to sama zostaję z dziewczynkami i ich problemem podczas, gdy Ja jestem w pracy. Gdyby nie pomoc wyżej wspomnianej Pani Sylwii nie wiem jakby to było. Dziewczynki mają już prawie 7 lat i czasem potrafią być złośliwe tylko dlatego że czują się bezsilne bo coś im nie wychodzi. Trudno byłoby jednej osobie zapanować nad tym całą sytuacją. Na koniec kilka świątecznych zdjęć naszych córeczek. Wyglądają jak aniołki, prawda?


piątek, 6 października 2017

Jak to teraz wygląda?

Krótko mówiąc dużo lepiej. Dziewczynki powoli przyzwyczaja się do nowej sytuacji i resztę opiszę następnym razem.
Dziś chciałbym się mocno skupić nad Krzysiem, starszym bratem dziewczynek.

Z racji dość krótkiego czasu przed operacją postanowiliśmy wziąć synka Krzysia ze sobą. Czy to był dobry pomysł pozostawmy przez chwilę na boku i przejdźmy do sedna. Ja wiem, że my rodzice zawsze ale to zawsze lubimy nadpisywać zdolności naszych dzieci. Czyli to jak są wspaniałe, grzeczne itd.
Nasz dzielny syn, czyli starszy brat księżniczek, zachował się jak prawdziwy stu procentowy starszy brat. Dlaczego? Poniższe zdjęcie wyjaśnia wszystko. Dopowiem tylko, że podczas gdy my oboje rodziców zajmowaliśmy się płaczącą po operacji Julusią, nasz Krzyś sam od siebie wziął i zaczął czytać Karolince bajkę. Poczuliśmy ogrom wzruszenia dla tego widoku. Tak fajnie i cieplutko zrobiło nam się na serduszkach, a łzy wręcz same cisnęły się do oczu. Uwieczniłem tę chwilę aby móc opowiadać wszystkim jak wspaniałym człowiekiem i starszym bratem jest nasz syn Krzysiu.


piątek, 29 września 2017

i już po...

Jeśli napiszę, że w tytule chodzi o operacje nóżek Julii i Karolinki, to chyba nie będzie zaskoczenie. Jak to się stało, że już po? Najłatwiej odpowiedzieć - szybko :) Jeszcze parę dni temu narzekaliśmy z małżonką, że znowu termin operacji przepadł bo dziewczynki chore i nagle w poniedziałek telefon z kliniki.  Padło pytanie "dziewczynki są już zdrowe? Nie smarkają się? itd. Tak potwierdzamy, są już zdrowe. To przyjeżdżajcie. Ale kiedy mamy przyjechać? No jak to kiedy, najlepiej jutro rano o 8.00. Proszę tylko zrobić badania krwi i przyjeżdżać. Dacie radę? O rzesz cholewka, no damy, chyba damy. Tak oto w poniedziałek o godzinie 13 stej dowiedzieliśmy się o operacji. Szybkie pakowanie i w drogę do Poznania. Tym razem nie ma czasu na gdybanie i rozterki w temacie operacji. Nie ma też czasu na wzajemnie pocieszanie. Tak oto we wtorek rano stawiliśmy się w Poznańskiej klinice. Szybkie ostatnie badania i jeszcze szybsze zakupy w aptece leków na krzepliwość krwi. Uzbrojeni w powyższe artykuły i wzajemną miłość czekamy na kolej dziewczynek. No teraz nasze dziewczynki. Pierwsza poszła Julcia. Cokolwiek bym tu nie napisał, nie odda tego co czułem. Ogromne zdenerwowanie ukryte pod wymuszonym uśmiechem, tylko po to, aby nie przerażać drugiej córeczki Karolinki. Obie córeczki dość dobrze przeszły samą operację. Po wszystkim płacz i ból obu córeczek. My z żonką nie wiemy właściwie co robić, jak je pocieszyć. Z pomocą w postaci silnego leku przeciwbólowego przychodzi Pani doktor. Łzy z niemocy cisną się człowiekowi do oczu. Jak to teraz będzie. Jak my wrócimy do domu z tymi gipsami na nóżkach. Jak dziewczynki zniosą trasę. Kolejna nie przespana noc i praktycznie czuwanie nad dziewczynkami. 
Wszyscy daliśmy radę. Byliśmy bardzo dzielni. Dziś dziewczynki są już w domku. Powolutku wycierają z pamięci przeżycia ostatnich dni.
Chciałbym podziękować wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki. Za ciepłe słowa, kartki i laurki od przedszkolnych koleżanek i kolegów. Dobrze, że z nami jesteście.

czwartek, 21 września 2017

Życie ach życie

Dziewczynki nadal nie są zoperowane. Na kolejny wrześniowy termin dziewczynki znów się rozchorowały. Kiedy będzie ta nieszczęsna operacja? No właśnie! Kiedy będzie tego jeszcze nie wiem, ale za każdym razem z szanowną małżonką przeżywamy ogromny stres. Przy ostatnim terminie nie mówiliśmy dziewczynkom tylko po to aby im oszczędzić nerwów oraz żeby czasem z tego powodu nam nie gorączkowały.
Dość mocno okroiliśmy zakres kupna nowego sprzętu rehabilitacyjnego. Cóż dziewczynki rosną a wraz z nimi ich potrzeby. Zwyczajnie na tym co mają muszą jeszcze troszkę wytrzymać. Dlaczego tak? Powód jest dość banalnie prosty, pieniążki.
Krzyś jako dzielny starszy brat nadal mocno zaangażowany w piłkę nożną.  Jakby mógł to nie schodziłby z boiska. A swojego idola to swojego idola Roberta Lewandowskiego naśladowałby w każdym ruchu. Cóż rośnie nam mały sportowiec :)
My z Edytką w wirze codziennych zdarzeń i wydarzeń staramy się naszym dzieciaczkom stworzyć choć namiastkę normalnej (w sensie zdrowej) rodziny. Czasem się to udaje, czasem też nie. Cóż oboje jesteśmy ludźmi i mamy swoje chwile słabości.

wtorek, 12 września 2017

Znowu się nie udało


To właśnie dziś nasze kochane córeczki miały mieć operacje nóżek w Poznańskiej klinice. Niestety tym razem też nie wyszło. Jest to już trzeci termin, który zwyczajnie nie wypalił. Dla przypomnienia:
- I termin wyznaczony był na 18 kwiecień
- II termin na 20 czerwca
- III termin 12 września
Tym razem nie wyszło z powodu dość mocnego przeziębienia dziewczynek. Czy nas to martwi? Oczywiście, że tak. Czas ucieka i czasem zastanawiam się czy nie będzie za późno. Każdy zbliżając się termin operacji to ogromny stres dla nas jak i dziewczynek. Według mnie nie da się o tym nie myśleć.  No dobra, przynajmniej Ja tak nie potrafię. Jednak mimo wszystko jako kochający rodzice staramy się naszym dzieciaczkom stworzyć skrawek normalnego życia rodzinnego. Tak oto właśnie wczoraj staliśmy się posiadaczami małego kociaka, który to będzie pilnował naszego domostwa przed jesiennymi nieproszonymi gośćmi. Jak to dzieci określiły kociak jest słodziusieńki i mimo, że jest zwykłym dachowcem skradł serca całej rodziny. Oczywiście była wizyta u weterynarza i koniczne zakupy w sklepie. Karolinka uparła się że trzeba kupić kłębek wełny, Krzyś stwierdził, że trzeba dobre jedzonko. Natomiast Julusia uparła się na duuużo mleczka. Koniec końców dzień pełen wrażeń i pozytywnych emocji. 

Mimo wszystkich przeciwności nasze córeczki ciągle ćwiczą. 
Duże już są prawda


poniedziałek, 4 września 2017

Czas płynie

Dokładnie tak jak w tytule. Czas płynie dzieci rosną i tylko my rodzice piękni i młodzi :)
Co u nas? no troszkę się działo. Dziewczyny tracą swoje mleczaki. Jak na razie przoduje Julcia, bo straciła już swoje górne i dolne jedynki. Przez moment zastanawiałem się jak taka mała istotka o twarzy aniołka może sama wyrwać sobie ząbka i wiecie co, może :) Julka niczym chirurg będzie kręcić grzebać choć krew się leje. Natomiast Karolinka bardzo wrażliwa na każdy ból siedzi zmartwiona,że coś się tam rusza ale nic więcej. Jednym słowem wróżka zębuszka ma co robić. 

Na początku sierpnia dziewczynki były na komisji orzeczenia o niepełnosprawności. Tym razem termin ważności orzeczenia do 16-tego roku życia obie córeczki. Jeszcze rok temu pewnie lał bym łzy. Dziś już okrzepnięty problemem córeczek z lekkim kłuciem w serduszku i nadzieją na lepsze jutro wklejam aktualne orzeczenie o niepełnosprawności na tego bloga.

Dziś dziewczyny ruszyły do przedszkola. O ile wszystko dobrze pójdzie to już ostatni rok. Nie ma już płaczów i lamentów, że trzeba zostać w przedszkolu. Są za to słowa "na razie bo musimy z koleżankami porozmawiać..." To chyba dobrze co? Choć dla mnie jako tatusia zawsze będą małymi księżniczkami to nie można  zaprzeczyć stwierdzeniu rosną nam te dziewczyny. 

środa, 15 lutego 2017

Proszę pamiętajcie o nas


Dokładnie tak jak w tytule. Oczywiście chodzi tu o przekazanie swojego jednego procenta na rzecz naszych księżniczek. To ten czas, gdzie staramy się pokazać wszystkim ludziom co nasze dziewczynki osiągnęły i co jeszcze mogą osiągnąć. A przecież mogą, bo mają ogromny potencjał i dużo samozaparcia. Aby wszystko mogło się zrealizować potrzebne jest też wsparcie finansowe. Bez waszej pomocy osiągnięcie naszego marzenia będzie niemożliwe. Pomóżcie naszym córeczkom postawić swój pierwszy kroczek.
Dziewczynki są podopiecznymi fundacji Złotowianka. Fundacja ta udostępnia program do rozliczenia PIT-ów online:)
Zapraszamy do skorzystania z programu do rozliczania

Urodziny czas zacząć :)

Dokładnie wczoraj nasze księżniczki stały się sześciolatkami. To już bardzo poważny wiek, który wymaga bycia grzecznym przedszkolakiem. Nie wiem czy się z tym zgodzić, ale są to słowa naszej Karolinki. Wczorajsze małe spotkanie urodzinowe zmusiło nas dorosłych do pewnej myśli "Boże jak ten czas szybko leci". No ale dość tych filozoficznych rozterek. Na przyjęciu urodzinowym był tort i szampan zaznaczam, że bezalkoholowy, który niechcący wujek Tomek rozlał na pół stołu :) trochę prezentów i mnóstwo uścisków. Już jutro nasze księżniczki idą do przedszkola świętować. Oczywiście zabierają ze sobą koszyczki z małym co nieco. My dorośli byśmy to powiedzieli, że z czymś co idzie w boczki :)

piątek, 10 lutego 2017

Czasem ot tak

Jakiś czas temu nasz Krzyś dostał kochanego wujcia nowe wymarzone buty do grania w piłkę. Buty przepiękne, no cudo. Jednak okazało się że buty są za male. Wujcio zwyczajnie pomylił numery. Krzyś dość długo rozpaczał i zwyczajnie szkoda mi było robić coś z tymi butami. Koniec końców postanowiliśmy je sprzedać na OLX. Człowiek doświadczenia za bardzo z tym nie miał to i trochę się bał. Dość szybko znalazła się kupująca pewna Pani. razem z Krzysiem zapakowaliśmy buty i wysłaliśmy pocztą pod wskazany adres. Dziś dosłownie przed chwilą dostaliśmy potwierdzenie że buty dotarły i są super. A syn tej Pani prze szczęśliwy. Tak sobie myślę a co mi tam. Napiszę do Pani prośbę o przekazanie 1% dla naszych córeczek. Nie czekałem długo i dostałem wiadomość zwrotną, że OK i prosi o dane KRS. Ucieszyłem się jak nie powiem co. Bo przecież mogła powiedzieć "a co mnie to, nie moja sprawa..." itd Jeśli ta Pani to czyta to chciałbym jej jeszcze raz podziękować. Dzięki takim sytuacją łatwiej nam rodzicom znosić trudy codzienności. Pozdrawiamy i jeszcze raz życzę aby synek strzelał same gole. Oczywiście w tych butach :)


wtorek, 24 stycznia 2017

To ten czas


Nowy Rok 2017 i jeden procent dla dziewczynek



 1 Procent czas zacząć !!!

No właśnie tak jak w tytule. Już chyba się przyzwyczailiśmy, że rozpoczęcie każdego nowego roku to czas pozyskiwania/zdobywania jednego procenta dla naszych córeczek. To ciężki kawałek chleba. Składam mój osobisty wielki szacunek dla tych wszystkich osób, które bezinteresownie pomagają innym dzieciom choćby w rozpowszechnianiu powyżej informacji. Jeśli ktoś chciałby pomóc takim dwóm fajnym księżniczkom będę przeogromnie wdzięczny i obiecuję zatańczyć minutowy Indiański taniec w dowolnie wybranym miejscu za wyjątkiem miejsc powszechnie uznawanych za święte. o szczegóły proszę pytać w komentarzach dzisiejszego wpisu. Tak aby inni mogli zobaczyć jak sprawa się toczy :) Na koniec mojego krótkiego ale kuszącego obwieszczenia zamieszczam przepiękne zdjęcie wykonane przez przesympatycznego kolegę Mariusza Konfiszer zwanego Sylvester Stallone. Jeśli wpiszercie w przeglądarkę jego dane sami zobaczycie dlaczego Sylvester :)