niedziela, 14 lipca 2013

Długo nie było wieści

Oj tak, tak. Dość długo nie było żadnego wpisu na blogu. Nawet znajoma Logina zaczęła się dopytywać co się dzieje. No właśnie długo też tego nie wiedzieliśmy. Już nawet była myśl aby zmienić adres bloga. Miejmy nadzieję, że to koniec takich problemów. Tak dużo nazbierało się nowych wieści, że nie wiadomo od czego zacząć. No, ale jak to mawiają, najlepiej od początku. Udało się wreszcie wybrać najlepszy pionizator dla Karolinki. Nie jest to ten co był pokazany w poprzednich wpisach. Niestety, ale choroba naszych księżniczek powoduje u nich dość mocne zachwiania równowagi. Czasem zwyczajnie bez żadnego powodu zwyczajnie ją tracą przy czworakowaniu. . Dla naszej drugiej księżniczki Juleczki wybraliśmy pionizator statyczny. Niestety, ale Julci jeszcze daleko do samodzielnego poruszania się w pionizatorze aktywnym.  Nie mamy ich jeszcze w domku, bo zamówienie jest w trakcie realizacji. Oczywiście jak już będą nie omieszkamy się nimi pochwalić.
Przyszły kolejne wyniki badań genetycznych CGH do mikromacierzy jest u naszych księżniczek prawidłowe. Teraz pozostaje pytanie co robić dalej. Powoli kończą się lekarzom pomysły i chyba pozostanie czekać aż coś samo wyjdzie. Na sierpień jesteśmy umówieni na wizytę u ortopedy Pana profesora Jóźwiaka. Podczas tej wizyty będziemy musieli podjąć dość kilka ważnych decyzji. Widząc jakie postępy ruchowe zrobiły nasze księżniczki od ostatniej wizyty nie będzie to łatwe.  Nasze kochane bliźniaczki mówią coraz lepiej. Ba chwilami to im się buzie nie zamykają.  Oj trzeba bardzo uważać na brzydkie słowa jak się człowiek grzmotnie o kant stołu. Łapią w mig i powtarzają. Czasem stanowczo za długo powtarzają.
Dzielny starszy brat Krzyś, skończył swój pierwszy rok w przedszkolu. Łza się w oku kręci, jak ten czas szybko leci. Krzysiu w czasie swoich pierwszych wakacji dzielnie pomaga rodzicom. No czasem pomaga nam znaleźć zajęcie, czytaj posprzątaj. Jednak oprócz robienia bałaganu, nasz syneczek jest dość mocno zaangażowany w wszelkiego rodzaju prace podwórkowe. Wczoraj po południu razem z synkiem zrobiliśmy sobie męski wieczór przy zrywaniu wiśni. Dużo tego nie było, ale ile frajdy i śmiechu. Jestem z siebie bardzo dumny. Nauczyłem Krzysia strzelać z pestek.