czwartek, 21 stycznia 2016

Karma wraca - czyli powrót statuetki

Pod koniec września ubiegłego roku nasze cudowne księżniczki zostały zaproszone na spotkanie forumowiczów z forum budowlanego Murator. Spotkanie odbyło się w Warszawie. Trochę się go obawialiśmy bo właściwie mieliśmy spotkać osoby, które do tamtej pory znaliśmy tylko z internetowych wpisów. Jednak nasze obawy były zbędne i mówiąc najprościej było rewelacyjnie. Otwartość ludzi z jakim nas przyjęto i taka zwyczajna normalność :) Były co prawda dwa wydarzenia, które trochę popsuły nam humory. Jedno jest nie warte opisywania i w zasadzie zostało przekute w sukces. Drugie z racji przebiegu wydarzeń jest jak najbardziej do opisywania i publicznego rozpowszechniania.
   Na spotkanie forumowiczów zabraliśmy piękną szklaną statuetkę w kształcie serca. Była szczególna, bowiem zawierała całą naszą wdzięczność dla wszystkich ludzi, którzy nam pomogli. Wyjeżdżając już na samo spotkanie mieliśmy mały problem z samochodem, zaczął padać mocny deszcz. Dziewczynki na wózkach, deszcz rozpadał się mocniej i szybko, szybko do samochodu. Udało się :) jedziemy. Dojeżdżamy na miejsce spotkania i coś mi nie pasuje. Pytam żonki czy wzięła pudełko ze statuetką. W odpowiedz słyszę "myślałam, że ty wziąłeś" O nie została przy parkingu. Szybka decyzja i jedziemy po statuetkę. Niestety już jej nie było. Obszedłem cały teren, sprawdziłem wszystkie śmietniki i nic.  Nikt nie wie i nikt nic nie widział. Trochę smutni wracamy na spotkanie. Widok ludzi, którzy z uśmiechem nas witają zrekompensował nam przykre wydarzenie. Czasem wracaliśmy do wydarzenia ze statuetką, ale raczej jako forma przestrogi "nic na szybko i przede wszystkim duży spokój". Czas mijał, my zajęci walką o zdrowie dziewczynek dość rzadko sprawdzaliśmy e-mail dziewczynek. Jednak w ostatnim czasie przysiadłem nadrobić straty. Otwieram skrzynkę, a tam wiadomość, że nasza statuetka jest w sklepie w Warszawie i możemy ją odebrać. Szybki e-mail do osoby, która napisała wiadomość. Okazuje się, że pomimo prawie 5 miesięcy statuetka jest nadal w tym samym miejscu i grzecznie czeka. Ogromne podziękowania dla Marty, która znalazła statuetkę, sprawdziła i odnalazła nas w intrenecie. To ona napisała do nas wiadomość. Rozmawiałem z nią przez telefon i jestem pod ogromnym, ba wielkim wrażeniem. Ktoś powie, ale czemu? Ano temu, że jej się chciało, że w obecnych czasach i pogoni za dniem jutrzejszym, znalazła czas aby nas odnaleźć. Na prośbę czy by nam jej nie przysłała odpowiedziała, że nie ma większego problemu. Dziękuję Marto za ten gest. Dla nas i naszych dzieci jesteś bohaterką. Dziękuję również za zmotywowanie do dalszego pisania bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz