sobota, 16 stycznia 2016

Witaj kochany blogu

W ostatnim czasie dopadło mnie paskudne przeziębienie. Nie jest to zwykły katarek, tylko ostry atak tych niewidocznych paskudnych bakterii. No i niby czym tu się chwalić? Jednak są i korzyści z mojego stanu chorobowego, bowiem w końcu znalazł się czas na napisanie paru słów. Ba, znalazł się czas na odzyskanie zapomnianych haseł, które w natłoku codziennych obowiązków zwyczajnie gdzieś zniknęły.
    Tak zacząłem pisać skrobać i w chwilach przerwy mocno się zastanawiać czy jest sens. Już od długiego czasu badania naszych córeczek stanęły w miejscu i nie ma żadnych nowych wiadomości. Rozwój fizyczny księżniczek jest znikomy i powoli idzie do przodu tylko z racji upływającego czasu. Co oczywiście nie wpływa w żaden sposób na to, że córeczki normalnie kiedyś staną na nóżkach. W tym momencie zadzwonił do mnie stary dobry znajomy. Po krótkiej wymianie zdań w stylu "co u Ciebie" wygadałem się ze swoich wątpliwości na temat bloga oraz innych dręczących spraw. Na koniec mojego przydługiego monologu zapadła cisza. Halo, jesteś tam? Po chwili dość smutne "jestem, jestem" przerwało milczenie. "Mirku chodzi o to, że Ja prawie codziennie zaglądałem na waszego bloga i czekałem na nowe wieści. Nie koniecznie tylko na dobre, ale na każde. Bo po to są przyjaciele. Z jednej strony martwiło mnie to, że już nie piszesz. Z drugiej nie miałem odwagi Cię o to zapytać i za to Cię przepraszam bo powinienem już dawno Cię zapytać czy wszystko w porządku".
   Tak więc jak widzisz drogi przyjacielu piszę i pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz