poniedziałek, 1 kwietnia 2013

i po świętach

Święta spędziliśmy czuwając przy naszych księżniczkach. Obie naraz gorączka i kaszel. Wszystko zaczeło się sobotnim wieczorem. Nie było leniuchowania. Całą niedzielę nasz synuś Krzyś dzielnie nam pomagał. Księżniczki były markotne i jakoś nie za bardzo w humorze. Trudno się dziwić, jakieś przeziębienie i jak na złość ostatnie ząbki postanowiły wyjść. Początkowo sądziliśmy, że rosnące ząbki sprawiły gorączkę, ale jak zaczął się kaszel i wiosenne gilowanie już wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Dzisiaj względny spokój, dziewczynki uśmiechały się, ale nie za dużo. Julka przypomniala sobie, że w szufladzie zostawiła nadgryziony batonik. Po czym postanowiła go odszukać robiąc przy tym ogólny "porządek" w szufladzie. No cóż batonika już nie było. Trwa dochodzenie kto go zjadł. najbardziej podejrzana jest mama, bo ona zawsze coś sprząta. No przecież po to się chowa batonika do szuflady, żeby był na później. Szkoda tylko że do szuflady z czapkami i rękawiczkami. Choć z drugiej strony szuflada, to szuflada i w każdej zawsze ciężko utrzymać porządek. Więc łatwo o pomyłkę. No a mama mogłaby chociaż zapytać, a nie zabierać i nic nie mówić. Pewnie sama go zjadła. Krzyś podsumował to jednym zdaniem"mamo tak nie wolno". Trudno nie przyznać mu racji :)
Oto piątkowe zdjęcie i wyżej opisywana szuflada. To chyba wtedy Julka schowała batonik. Patrząc na jej słodką buźkę trudno się gniewać. 
 

2 komentarze:

  1. No pewnie, że trudno się gniewać. ;)
    Ech, te Mamy, zawsze cos znajdą i zakoszą! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. po prostu zapobiegliwa dziewczyna :) chowa zapasy na ciężkie czasy ;)A gniewać się na Julcię nie wolno absolutnie! :)

    OdpowiedzUsuń