wtorek, 5 listopada 2013

tak zwyczajnie

Bardzo długo zabierałem się do dalszego prowadzenia bloga i chyba nigdy bym tego nie zrobił gdyby nie pewna osoba. Longina, tak właśnie Tobie dziękuję najbardziej za to, że cały czas jesteś z nami. Za to, że najzwyczajniej w świecie pisałaś „co tam u was, co się dzieje” itd. Dzięki Tobie znów stanąłem na nogi, a nie było to łatwe. Z założenia blog miał opowiadać o walce naszych dwóch kochanych córeczek z ich chorobą. Chorobą, która powoduje, że dziewczynki są niepełnosprawne. Treść miała zawierać dużo radości i opisywać nasze wspólne osiągnięcia w drodze do zdrowia księżniczek. Tak właśnie, nasze wspólne, bo cokolwiek robimy to jest to wkład całej naszej piątki. Niestety dziś już wiem, że najzwyczajniej w naszym przypadku nie można piać tylko o radościach. Czasem zwyczajnie trzeba wyrzucić wszystko z siebie aby właśnie ktoś taki jak Longina pomógł się podnieść.
Te ostatnie cztery miesiące były bardzo ciężkie. Powody tego były dwa:
Pierwszy to dom, który najzwyczajniej w świecie trzeba było dostosować do potrzeb księżniczek. Dlaczego było to takie trudne chyba nie muszę opisywać, ale finanse, brak czasu itd. W naszym przypadku dochodził jeszcze żal i smutek, bo przecież rok przed urodzeniem dziewczynek udało nam się go wykończyć. Nagle przychodzi wielka zmiana w życiu – choroba, niepełnosprawność dzieci. Wszystko  co mozolnie było wykańczane trzeba zmienić. Niektóre meble zwyczajnie muszą zniknąć, a w ich miejsce pojawiają się sprzęty rehabilitacyjne.
Drugi powód to sama choroba i towarzysząca temu niepełnosprawność córeczek. Całkiem niedługo bo 4 lutego nasze księżniczki skończą trzy latka. Pomimo intensywnej rehabilitacji nasze dziewczynki nie potrafią stanąć na własnych nóżkach. Każdy kroczek w pionizatorze, czy też rampie kosztuje nasze córeczki bardzo dużo wysiłku. Można by powiedzieć że to dobrze, że idą powoli do przodu. Małymi osiągnięciami zdobędą wielkie cele i tylko pojawia się jeden problem. „Tatusiu dlaczego nie mogę chodzić, tak chciałabym jak Krzyś biedać…”. Oczywiście człowiek siada i z ściśniętym gardłem tłumaczy kolejno córeczkom dlaczego. One tak bardzo wpatrzone uważnie słuchają i tylko mówią „no dobrze”. Nie wiem jak dla innych rodziców, ale dla mnie był to najgorszy okres. Dlatego bardzo was proszę drodzy czytelnicy naszego bloga. Pomóżcie mi wstać, gdy upadnę.
 

11 komentarzy:

  1. Wiesz, że zawsze możesz zadzwonić i wygadać się. Każdy z nas czasem się potyka i czasem życie go przygniata, ale najważniejsze, że potem znowu się zbieramy i wstajemy. Nie dawaj się, dla Krzysia i dziewczynek, dla Edytki, dla całej rodziny. A jakby co - ino gwiźnij! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę pamiętał i dziękuję. Przepraszam, że dopiero teraz, ale były pewne problemy z blogiem. Już się bałem, że będę musiał nowy zakładać.

      Usuń
  2. Nie upadaj! Pamiętajcie, że zawsze są ludzie, do których możesz się zwrócić : )
    Pozdrawiam
    Zuja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż mi pozostaje powiedzieć. Wycieram gila w rękaw i dalej do roboty, dziękuję :)

      Usuń
  3. Wiem i rozumiem. Moja córeczka skończy 3 lata w marcu. Jedna zdrowa, druga ciągle leżąca, biernie pionizowana, z kiludziesięcioma napadami padaczkowymi na dobę, na lekach na diecie keto.... coraz trudniej to ogarnąć, coraz trudniej patrzeć na dziecko cierpiące... ale poddawać się nie można, a nawet jak upadasz to szybko wstawaj, strzepuj kolana i dalej na ring. Bo jest dla kogo walczyć. Pozdrawiam i trzymam kciuki. Wiola, mama Ali

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I taki komentarz powoduje, że wypuszczam zaczynam na siebie krzyczeć. Weź się chłopie w garść i nie biadol tutaj! Bardzo Ci współczuję i wiem, że mnie rozumiesz. W takich przypadkach jak nasze nie trudno o chwile zwątpienia. Jednak dobrze, że są takie osoby jak ty, które pomimo swojej sytuacji potrafią zmotywować. Dziękuję:)

      Usuń
  4. Mirek, nie jesteście sami. Cóż więcej Ci napisać... Dzieci swoją niepełnosprawność potrafią przyjąć za coś naturalnego, nawet wtedy, gdy widzą różnicę między sobą, a rodzeństwem, czy rówieśnikami. Julia i Karolinka ufają, że jak mówicie, tak będzie. Jeszcze Wam potrzeba siły i wiary, bo ja mocno wierzę w całą Waszą piątkę, że się uda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola kochana ty nasza podporo. Masz rację w tym co piszesz. Będzie dobrze bo ty tak mówisz, bo tak mówią też inni.

      Usuń
  5. jestem w szoku....żadne słowa nie są w stanie Was pocieszyć.....musicie mieć dużo siły a jak jej braknie dac sobie czas...na płacz na chwile zwątpienia każdy ma do tego prawo...KAsia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie takie słowa powodują, że mam więcej sił. Nie wiem jak inni to czują, ale Ja gdy widzie, że są ze mną ludzie. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że to co robię jest dobre i dostaje takiego kopa do działania, że hoho.

      Usuń
  6. Mirek, Ty mi sie nawet nie wyglupiaj ze znikaniem!!!!! Przeciez zdecia Ksiezniczek to balsam na oczy!! :) Konserwa oberwiesz Dobry Czlowieku. ;) :P

    OdpowiedzUsuń