Jakieś dwa tygodnie temu dostaliśmy telefon od Pani profesor Bielańskiej. Dla
przypomnienia to ta Pani, która występowała w programie Zielone Drzwi w TVN gdy
był emitowany odcinek o naszych dziewczynkach. Po tym właśnie programie
byliśmy u Pani profesor celem
konsultacji i wykonania kolejnych badań genetycznych. Na tamten czas nic
wielkiego się nie wydarzyło. Kolejne wyniki genetyki prawidłowe. Zrobiliśmy
jeszcze raz kolejny zalecany rezonans i choć wyszedł dobrze my zdążyliśmy się
już przyzwyczaić, że dziewczynki mają porażenie mózgowe i co najgorsze już je
spotkało i minęło. Teraz będzie tylko lepiej. Wielu lekarzy bez wyników
stawiało na porażenie mózgowe. Tak było do chwili wcześniej wspomnianego
telefonu. Dowiedzieliśmy się, że u naszych dziewczynek znaleziono uszkodzone
geny, które są odpowiedzialne za ich stan. Czym jest to uszkodzenie i jakie ono
jest, tego nie wiemy. Wiemy jedynie, że badanie jest przeprowadzane w Arabii
Saudyjskiej. Nie wiemy jaka to choroba i jaki będzie jej rozwój. Czekamy na
kolejny telefon, gdzie umówimy się na konsultacje i pobranie materiału DNA
Krzysia i nas, rodziców. Materiał ten zostanie wysłany do Arabii i co dalej,
tego nie wiem, ale pewnie będzie porównywany. Targają nami mieszane uczucia. Z
jednej strony jest wróg. Będzie wiadomo jak z nim walczyć. Zaś z drugiej strony
nie wiemy czego się spodziewać. Do tej pory mieliśmy trudne chwile. Były też
ciężkie dni, ale nigdy nie było tak dużo strachu. Po tej informacji przez
pierwsze dni chodziliśmy jak otępiali. Nie da się przejść obok obojętnie i
spokojnie czekać na konsultacje. Kiedy to nastąpi tego nie wiem, ale na pewno
napiszę co i jak.
Razem z żonką rzuciliśmy się w wir sprzątania, organizowania
zabaw dzieciom itd. Tak też wpadłem na pomysł zrobienia prawdziwego ogniska z
pieczonymi kiełbasami dla dzieciaczków. Nie udało nam się zrobić zdjęć przy
samym ognisku, ale mamy za to zdjęcia tuż po :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz